O rozpakowywaniu epickiej przygody, czyli unboxing Tainted Graila

Świętujemy wielką chwilę w naszej stosunkowo krótkiej przygodzie z planszówkami, kamień milowy, jakim jest poszerzenie kolekcji o pierwszą dużą grę z Kickstartera. Grę, która dla mnie była TĄ PLANSZÓWKĄ, która wciągnęła mnie w hobby na dobre. Otóż wczoraj kurier dostarczył taką oto małą paczuszkę :)


Tak, to długo oczekiwany (bo niestety trochę spóźniony) Tainted Grail: The Fall of Avalon w polskiej wersji językowej, razem z dodatkiem Monsters of Avalon, który wprowadza dodatkowe 20 figurek potworów. Postanowiłem z tej okazji na świeżo napisać post o unboxingu, który w najbliższym czasie dopełnię dodatkowym postem o pierwszych wrażeniach z rozgrywki.

Przejdźmy zatem do wypakowywania dóbr. Postaram się niczego nie spoilować ;)


Wewnątrz pudła, w które została zapakowana przesyłka znajdujemy niewielkie pudełko-niespodziankę (które już tradycyjnie jest dodawane do przesyłek od Awaken Realms), podstawową wersję gry oraz niefabularny dodatek Monsters of Avalon.


Na pierwszy ogień wziąłem pudełko-niespodziankę. Wewnątrz znalazłem dwie książeczki oraz zaklejony list z podziękowaniem za wsparcie kampanii. Mniejsza książka to artbook do gry ISS Vanguard, nad którą Awaken Realms pracuje, i która trafi na Kickstarter być może jeszcze w tym roku.


Większa z książek to liczący 100 stron, pięknie ilustrowany Almanach Avalonu, dzięki któremu możemy lepiej poznać świat gry. Każda strona opatrzona jest którkim tekstem napisanym przez jedną z postaci występujących w Tainted Grailu, dzięki czemu almanach sprawia wrażenie mocno spersonalizowanego. Bardzo fajny i ciekawy bonus.


W drugiej kolejności zabrałem się za rozpakowywanie podstawki.




Wewnątrz, na samej górze leżała skrócona instrukcja przygotowania do pierwszej rozgrywki, pełna instrukcja (zwana podręcznikiem!), blok z arkuszami zapisu gry, Dziennik Eksploracji, zapakowane oddzielnie listy do każdej z grywalnych postaci oraz 4 kopie mapy. Dodatkowo w naszej kopii był też kafelek postaci dla Niamh, czyli piątej, dodatkowej postaci.


Sama instrukcja trzyma wizualny poziom całości. Jest pełna stylowych ilustracji i szkiców.



Dziennik Eksploracji to fabularne serce Tainted Graila. Na zdjęciach pokazuję tylko pierwsze dwie strony, zawierające opis jego wykorzystania, żeby uniknąć ewentualnych spoilerów. Na pochwałę zasługuje tutaj to, że jest on na spirali, a nie zwyczajnie klejony lub zszywany. To zawsze znacznie ułatwia korzystanie z tego typu materiałów w trakcie rozgrywki.


Kolejnym plusem jest przeźroczysta pokrywa na insert wewnątrz pudełka, która pomaga w utrzymaniu wszystkiego na swoim miejscu. Bardzo fajna rzecz, która w prosty sposób zapobiega bałaganowi w pudle.


Przed zdjęciem pokrywy insertu, przyjrzyjmy się planszom postaci, które mają swoje miejsce w jej wgłębieniu. 


W podstawowej wersji gry dostajemy 4 planszetki z wymiennymi kafelkami postaci. W naszej wersji dodatkowo był jeszcze kafelek wspomnianej wcześniej Niamh.


Ogromnym plusem jest to, że planszetki są dwuwarstwowe, co znacznie ogranicza szanse na to, że w trakcie rozgrywki przypadkiem pomieszamy znaczniki.


Wracając do przeglądu zawartości pudełka, nie sposób nie zauważyć świetnie zaprojektowanego insertu, dzięki któremu nic nam w środku nie lata, a figurki nie obijają się o siebie lub inne komponenty. Mamy też 4 sloty na zapis gry, po jednym dla każdego gracza.


Podstawka Tainted Graila liczy sobie ponad 500 kart, które na potrzeby zdjęcia podzieliłem z grubsza na stosy po ich typach i kategoriach. Muszę przyznać, że ta ilość robi wrażenie. Dostajemy też specjalną talię samouczka, której gra zaleca nie tasować.


W zestawie dostajemy też całkiem sporą ilość znaczników w formie kostek, plastikowych “żetonów” oraz zaślepek do planszetek graczy.


W pudełku z podstawki zostało nam jeszcze to co wizualnie najciekawsze, czyli figurki. Mamy tutaj między innymi 3 duże (7cm wysokości) modele Menhirów, razem z 10 licznikami (oraz dwoma kostkami, które zapomniałem pokazać przy okazji robienia zdjęć znaczników).


W mniejszych slotach insertu spoczywaja też jedna pięciocentymetrowa oraz pięć mniejszych figurek. Te najmniejsze należą do postaci graczy i muszę przyznać, że mimo skali (32mm) szczegóły zachowane są w naprawdę imponującym stopniu.


Na sam koniec zostawiłem dodatek Monsters of Avalon. Jest on całkowicie opcjonalny i zawiera tylko figurki… Tylko albo aż, bo mówimy tutaj o 20 modelach w skali od 32mm do około 70mm (nie sprawdzałem dokładnie ile ma największa, ale rozmiarami niektóre są porównywalne do Menhirów).


Monsters of Avalon ma swoje własne pudełko, robione pod wymiar do kolejnego świetnego insertu, który sprawdza się nawet lepiej niż w podstawce. Dostajemy też arkusz ze zdjęciem z góry, który ułatwia orientację gdzie włożyć poszczególne figurki.


Muszę przyznać, że jakość odlewów jest naprawdę imponująca. Szczegóły są bardzo wyraźne (nawet te najmniejsze), a po wstępnym przyjrzeniu się figurkom, wydaje się, że przygotowanie ich do malowania będzie wymagało naprawdę minimalnej ilości skrobania i oczyszczania.



Serio, spójrzcie tylko na te modele! Tak naprawdę jedynym zarzutem jaki mogę mieć w kierunku figurek jest to, że w przypadku niektórych z nich będę musiał spędzić trochę czasu na wypełnienie szczelin, bo mamy tu do czynienia z figurkami fabrycznie klejonymi z kilku części.


Osobom niezainteresowanym malowaniem figurek pewnie nawet nie rzuci się to w oczy, natomiast “ludzie pędzla” nie powinni mieć większych problemów z wypełnieniem szczelin. Szczerze mówiąc to chyba wolę to, niż walkę z nadlewkami, jak przy większości figurek z gier...

Moje pierwsze odczucia są bardzo pozytywne. Wszystkie komponenty są bardzo wysokiej jakości, a sama gra jako całość sprawia wrażenie dokładnie przemyślanej. Każdy element, każda karta i figurka mają swoje miejsca i pasują do nich idealnie. Teraz zostało jeszcze wypróbowanie gry w boju, czyli rozegranie samouczka. Na pewno podzielę się wrażeniami i z tego ;)

Na zakończenie wspomnę tylko, że to pierwsza z dwóch przesyłek z Tainted Grailem. Nadal jeszcze oczekujemy na dodatki, które mają przyjść oddzielną paczką, w bliżej nieokreślonej przyszłości. Podstawka w wersji polskiej była opóźniona o dobre kilka miesięcy względem wersji angielskiej głównie z powodu przedłużającego się tłumaczenia. Dodatki mają mniej tekstu, więc miejmy nadzieję, że tym razem nie będzie już takich problemów z produkcją i za niedługo będę mógł opublikować kolejny unboxing Tainted Graila. 

Zapraszam was też do polubienia naszej strony na Facebooku: Kością i Pędzlem jeśli chcecie być na bieżąco z tym co się dzieje na blogu. Jesteśmy też na Instagramie jako @kosciaipedzlem. 

Komentarze

  1. Dodatki mają tekstu ponad 2 razy więcej. Dwie kampanie, każda długości podstawki, plus Red Death nieco krótsza i Echoes of the past - sumarycznie to może nawet ze 3 razy tyle :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie masz rację, zapomniałem o tych dodatkowych kampaniach. Cóż, miejmy nadzieję, że to nie będzie oznaczało trzy razy dłuższego opóźnienia niż przy podstawce ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

O chamstwie i czarnym humorze, czyli recenzja Kart Dżentelmenów

O umieraniu i nienawiści, czyli recenzja Dark Souls [część 2 - przygotowanie do rozgrywki i mechanizmy]

Diorama na konkurs Oathsworn: Into the Deepwood