Posty

Wyświetlanie postów z 2020

O potworach i ożywionych kościach, czyli malowanie Bone Golema

Obraz
Dziś temat, który odrobinę wpisuje się w klimaty Halloween, tylko zamiast szkieletów mamy coś dużo bardziej obrzydliwego, bo ożywiony zlepek kości, ciała i krwi. O czym mowa? O kościanym golemie z systemu Pathfinder, a dokładnie o figurce PathfinderBattles: Deep Cuts - Bone Golem od WizKids Model przychodzi z fabrycznie nałożonym podkładem i teoretycznie dałoby się go w takim stanie pomalować, ale przeszkadzały mi nadlewki, a gdy zacząłem je usuwać, zauważyłem jak gruba warstwa farby pokrywa mojego golema. Nie wiem czy wszystkie produkty WizKids tak wyglądają, czy tylko mój egzemplarz, ale postanowiłem zorganizować mu kąpiel w Wamodzie i oczyścić go do samego plastiku. To okazało się być bardzo dobrym pomysłem, bo połowa detali była ukryta pod zbyt grubą warstwą podkładu. Wyglądało to jakby ktoś w fabryce stwierdził, że najłatwiej będzie przygotować figurki zanurzając je w wiadrze z farbą, po czym zostawić do wyschnięcia… Tak wyglądał mój golem po oczyszczeniu, nałoż

Tidal Blades: Heroes of the Reef - Unboxing

Obraz
Tidal Blades: Heroes of the Reef to gra, od której dla mnie wszystko się zaczęło. Wcześniej jedyne gry planszowe, które znałem to szachy, warcaby, chińczyk oraz rak tego hobby: Monopoly. Dość oczywiste więc było to, że uważałem je za nudne i nieciekawe... I tutaj na białym koniu wjeżdża Druid City Games ze swoją kampanią Tidal Blades na Kickstarterze i roznieca iskrę planszówkowego hobby. Dziś, po dwóch latach oczekiwania mamy regał pełny gier i stół zajęty przez plansze i karty (dużo plansz i kart) pozostałe po wczorajszej pierwszej rozgrywce w Tidal Blades. Ten post nie jest recenzją, na tą musicie jeszcze trochę poczekać, ale już teraz mogę powiedzieć “warto było”, bo czuję, że może to być jedna z naszych ulubionych gier. A teraz zajrzyjmy do pudełka, bo Tidal Blades to produkcja na tyle duża, że zasługuje na swój unboxing. Przyjechało do nas w ogromnym i ciężkim pudle, które gdyby było trochę wyższe, na spokojnie mogłoby zmieścić średniej wielkości telewizor. Bardzo fajnym do

O poszukiwaniach MacGuffina, czyli recenzja 5-Minute Mystery

Obraz
MacGuffin został skradziony, a do otwarcia Muzeum Wszystkiego zostało tylko pięć minut! Czy zdołasz w tak krótkim czasie odnaleźć wszystkie wskazówki i wydedukować kto stoi za kradzieżą? W 5-Minute Mystery, czyli najnowszej grze kooperacyjnej od Wiggles3D wcielamy się w detektywa i razem z maksymalnie 5 innymi graczami ścigamy się z zegarem rozwiązując tajemnicę zaginięcia… czegoś. Dosłownie czegoś, bo MacGuffin, który co chwilę przewija się w tej grze to nie jakiś konkretny element ekspozycji, a zapożyczone z branży filmowej określenie na coś co napędza fabułę, ale nie jest dla niej bezpośrednio istotne. Tutaj właśnie mamy dokładnie taką sytuację. Na zlecenie Muzeum Wszystkiego mamy znaleźć COŚ, co zostało z niego skradzione i tak naprawdę to nie jest ważne czego szukamy, ważne żeby rozwiązać zagadkę i znaleźć winnego. Jeśli chcemy, możemy czytając opis misji podmienić MacGuffin na coś innego, co uznamy za stosowne umieścić w tym kreskówkowym i zwariowanym świecie, a

O starych figurkach i malowaniu obrazów

Obraz
Dzisiaj trochę inaczej niż zwykle, bo niedawno wróciłem z urlopu i dopiero powoli się wygrzebuję z blogowych zaległości. Zaległości, które zapewne by nie powstały gdybym lepiej ogarniał temat, ale cóż… nauczka na przyszłość. Ten post będzie o przerwie od malowania na poważnie i o używaniu pędzla do innych rzeczy niż figurki. Zaczęło się od zamówienia ze sklepu, który specjalizuje się w wytwarzaniu zestawów DYI do malowania obrazów. Zamawiając z takiego miejsca dowolny obraz, dostaniecie płótno z nadrukowanymi kształtami oznaczonymi numerami kolorów oraz niewielkie pojemniczki z farbą odpowiadające tym numerom. Cała “sztuka” polega na zabawie w kolorowankę przy użyciu pędzla i farb akrylowych. Brzmi jak coś prostego i szybkiego, ale zapewniam was, że o ile proces malowania takiego obrazu do skomplikowanych nie należy, to do szybkich też nie. Nad pierwszym spędziliśmy z Kają łącznie około 100 godzin, drugi jeszcze jest w trakcie. Zapytacie dlaczego tak długo, skoro mal