Szeryf z Nottingham - Figurka

Jakiś czas temu na rynku pojawiła się spora liczba ofert sprzedaży figurki szeryfa, która może zastąpić kartonowy znacznik pierwszego gracza w grze Szeryf z Nottingham. Jako, że Szeryfa mamy i jest to jedna z fajniejszych gier imprezowych, w które grałem (recenzja też się kiedyś na blogu pojawi), oczywistym wydało mi się jej zakupienie. Samą figurkę można dostać za ok 10 zł, co przy jej wymiarach (czyli ok 6 centymetrów wysokości) i jakości (CMON zwykle trzyma całkiem niezły poziom) jest atrakcyjną ceną.



Po rozpakowaniu przesyłki pierwszym zaskoczeniem był rozmiar podstawki, który w porównaniu z całą figurką wydaje się mikroskopijny. Na szczęście jest ona całkiem nieźle wyważona, więc za bardzo to nie przeszkadza, ale uważam, że podstawka mogłaby mieć chociaż 1 centymetr średnicy więcej. Na plus zaliczam jakość odlewu. Na zdjęciu powyżej widać figurkę już oczyszczoną i pomalowaną podkładem, jednak dojście do tego etapu zajęło mi dosłownie kilka minut (nie licząc czasu schnięcia po myciu).


Zacząłem od pomalowania szeryfa białym podkładem i nałożenia czerwonej farby, jako że jest to kolor dominujący w tym modelu. Przyznam, że nie byłem zbyt dokładny, ale też był to moment kiedy moja początkowa ekscytacja tą figurką zaczęła ustępować irytacji. Moim głównym powodem do narzekań okazał się fakt, że szeryf jest modelem jednoczęściowym, a niestety w tym przypadku najlepiej by się sprawdziło gdyby peleryna i miecz były do doklejenia. Przy stosunkowo dużej ilości trudno dostępnych miejsc, jak na przykład tylne części nóg albo wnętrze peleryny, nie sposób nie ubrudzić wcześniej pomalowanych fragmentów. Po fakcie wydaje mi się, że dużo lepiej niż pędzel sprawdziłby się w tym zadaniu aerograf.


Po namalowaniu szczegółów i zrobieniu szarych highlightów na krawędziach rękawic, naramiennika i zbroi na nogach przyszedł czas na złocenia na krawędziach ubrania. Zdecydowałem się dla lepszego efektu najpierw pomalować je na żółto, a dopiero w następnym kroku poprawić złotą farbą. Powyżej widać efekty.


Następnie nadszedł czas na washe i lakierowanie. Efekt końcowy widać poniżej.




Co prawda szeryf zajął mi dużo więcej czasu niż planowałem i okazał się dla mnie o wiele trudniejszy niż przypuszczałem, ale mimo wszystko myślę, że jeśli ktoś lubi Szeryfa z Nottingham, to warto zainwestować te 10 zł w zastąpienie kawałka kartonu całkiem niezłą figurką.

Jeśli chcecie być bardziej na bieżąco z tym co powstaje na blogu, zapraszam na nasz funpage oraz na naszego Instagrama @kosciaipedzlem

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

O chamstwie i czarnym humorze, czyli recenzja Kart Dżentelmenów

O umieraniu i nienawiści, czyli recenzja Dark Souls [część 2 - przygotowanie do rozgrywki i mechanizmy]

Diorama na konkurs Oathsworn: Into the Deepwood